Bar ziołowy- ziółka dla koni.

Bar ziołowy- ziółka dla koni.

    Każdy, kto choć trochę mnie zna lub obserwuje moje poczynania na instagramie bądź na youtube wie, że uwielbiam to co dla koni naturalne. Zawsze wolałam sama zrobić mieszankę paszową czy używać naturalnych zamienników suplementów. Jakaż była moja radość gdy w moich okolicach pewna stajnia organizowała kurs Żywienia koni i ziołolecznictwa.
      Ziółka od zawsze mnie interesowały. Sama często piłam herbaty ziołowe z pokrzywy,mięty, czystka czy melisy. Niestety ta ostatnia bardzo często pojawia się w ciągu mojego dnia. Intrygowały mnie te niby zwykłe rośliny, które skrywały w sobie masę dobra i które były skutecznie przez żywieniowców ignorowane. Pierwsze swoje próby wprowadzania ziół do diety koni zaczęłam z pokrzywą oraz liściami brzozy. Dajana (w tamtym czasie jeszcze osładzała moje życie), nie chciała pokrzywy mimo iż była ususzona więc nie parzyła, wybrała liście brzozy. Za to Dorita wolała pokrzywę. Czemu jedna wolała to a druga to? Chowane w tym samym trybie, w tym samym środowisku, karmione tym samym, różnił je tylko wiek( Dajana wtedy miała 13 lat a Dorita 2), więc czemu nie chciały jeść tego samego? Na tym skończyła się moja fascynacja ziołami.
      Po roku znów wróciłam do tematu. Jednak miałam dużo pomocy czyli artykuły Pani Joanny Smulskiej, która stała się w Polsce prekursorką Baru Ziołowego. Długie godziny czytania, analizowania przyniosły efekt...znów się zakochałam w ziołach. Dotarło do mnie, że Dajana wybrała brzozę ponieważ ma ona właściwości wspierające układ moczowy a Dorita pokrzywę bo rosła i potrzebowała wspomagania. Rozpoczęłam zbieranie informacji na temat ziół. Jednak mimo wszystko, dalej nie byłam pewna swoich poczynań i bałam się dać Dori wybór co do tego jakie zioła chce zjeść oraz ile. Bałam się, że zje czegoś za dużo i zacznie się kolka. Wtedy pojawił się kurs.
      Kurs odbył się w Stajni Galiwa, piękne, klimatyczne miejsce pełne ,,staroci", które kocham. Po omówieniu teorii ruszyliśmy w teren, gdzie szukaliśmy różnych świeżych ziół takich jak przytulia czepna czy krwawnik. Następnie zorganizowaliśmy tamtejszym koniom Bar Ziołowy.

Jupiter i Skrzyp polny
Jeszcze nie tknięty Bar
Szukanie ziół

Każdy koń, wybierał co innego, jedne jeżówkę( wspomaga odporność) drugie rumianek jednak największą popularnością cieszył się skrzyp polny.
    W trakcie powrotu do domu, uświadomiłam sobie, że poza poznaniem nowych cudownych osób dowiedziałam się naprawdę...mało! Jednak nie z racji, że prowadząca nie przekazywała wiedzy, cy robiła to nie umiejętnie. 80% przekazanej wiedzy już miałam w głowie co niezmiernie mnie ucieszyło.
   Teraz konkrety! Dlaczego warto, zainteresować się ziołami:
  • są to naturalne leki oraz suplementy. Żaden lek nie będzie tak bezpieczny oraz żaden lek nie przyswoi się tak dobrze!
  • konie same wybierają sobie co chcą zjeść, przez co możemy stwierdzić co dzieje się w ich wnętrzu. Koń, który je z zapałem obgryza korę np.śliwy potrzebuje odrobaczenia!
  • naturalne i tanie. Większość ziół możemy zbierać sami. Pokrzywa, przytulia czepna,skrzyp polny( polny a nie bagienny!).
  • łatwość w skarmianiu. Koń sam wybiera co i ile zje. Bez obaw jeśli podchodząc do baru jest najedzony to nie zje wszystkiego jak leci. Wybierze sobie to czego potrzebuje i zje tyle ile potrzebuje. Za pierwszym razem możesz się zmartwić ilością jaką zjada ale uwierz mi, że z czasem ta ilość się zmniejszy a sam bar będziesz robić raz w tygodniu a nawet rzadziej!

     


    Przypomnę tylko, że w naturze konie miały wolny dostęp do zioł również do tych trujących i zawsze wiedziały co wybrać by nie skończyć w piasku ;)

       Jeśli jesteście ciekawi Baru Ziołowego zapraszam do źródła i skarbnicy wiedzy na ten temat:
    https://zlotykon.pl/blog-pol.phtml


    Emilia

Jak zostać instruktorem jazdy konnej?

Jak zostać instruktorem jazdy konnej?


Pewnie wielu z was, w pewnym etapie życia, przeszło przez myśl “Kiedyś zostanę instruktorem!”
Jak tego dokonać czy da się z tego żyć - tego dowiecie się w dalszej części!
Zacznijmy od tego jak w ogóle zostać instruktorem jazdy konnej.


Po pierwsze:
Kurs
Aby móc uczyć innych jazdy konnej musimy przejść odpowiednie szkolenie. Kursy dzielą się na dwa różne: pod patronatem PZJ oraz nieoficjalne

Czym one tak właściwie się różnią?
Po pierwsze wymogami ale do tego przejdę za chwilę. Po kursie PZJ można pracować w oficlajnych klubach PZJ-owskich, po odpowiednim kursie można nadawać odznaki “jeżdżę konno” i to tak naprawdę tyle z większych różnic. Po drugie, kursy nieoficjalne znów dzielimy na dwa. Są to “Instruktor Rekreacji Ruchowej” oraz “Instruktor Sportu”, czym one się różnią? Na pewno poziomem na samym kursie, po drugie uzyskanymi kwalifikacjami. Jak sama nazwa wskazuje - po kursie IRR możemy uczyć jazdy konnej rekreacyjnej, po kursie IS sportowej - skokowej lub ujeżdżeniowej.
Przejdźmy do tego co jest wymagane aby pójść na oba kursy.
Jeśli chodzi o kurs PZJ:
  • Ukończone 18 lat
  • Ukończona szkoła średnia
  • Matura
  • Co najmniej SOJ (teoretycznie wymagane jest ZOJ, jednak na stronach szkoleniowców wymagają SOJ)

Kurs “nieoficjalny”:
  • Ukończone 18 lat
  • Ukończona szkoła średnia (nie trzeba mieć matury)
  • Umiejętności na poziomie danej odznaki (u mnie było tak: w przypadku IRR - umiejętności na poziomie BOJ, w przypadku IS - umiejętności na poziomie SOJ)

Jak wygląda kurs IS mogę opisać wam w innej notce, dziś skupimy się na tym jak zostać instruktorem.
Po przejściu kursu oraz zdaniu egzaminów teoretycznie zostajemy już certyfikowanymi instruktorami jazdy konnej. Co dalej?

Znalezienie pracodawcy
I tutaj pojawia się problem. Z własnego doświadczenia wiem, że bardzo ciężko jest dostać pracę jako instruktor tak, aby móc się z tego utrzymać. Aby mieć za co żyć musimy zarabiać przynajmniej najniższą krajową - tzn. przepracować 8h dziennie. Jak wiemy, jazda konna bez hali jest tak naprawdę sezonowa. W okresie wiosny-lata-jesieni spokojnie można przepracowywać dany czas. A co w zimę? O ile mamy do dyspozycji halę jest łatwiej.

Czy pracodawcy chętnie przyjmują nowych instruktorów? Nie bardzo. O ile sami nie szukają, ze znalezieniem pracy samemu wysyłając CV będzie bardzo ciężko. Właściciele stajni mają swoją, zaufaną i wyszkoloną kadrę. Kiedy przychodzi ktoś nowy nie są chętni go zatrudniać. Dlaczego? Wyobraźcie sobie taką sytuację. Macie super ośrodek jeździecki, z renomą, ze stałymi klientami oraz swoją własną kadrą. Pewnego dnia dostajecie podanie o pracę kogoś zupełnie nowego, nienauczonego pracy jako instruktor, świeżo po kursie. Czy jesteście chętni przyjąć taką osobę o ile akurat nie szukacie kogoś? Czy wolelibyście poczekać aż zgłosi się ktoś z doświadczeniem? No właśnie. Oczywiście doświadczenie też trzeba zdobyć jednakże pracodawcy wolą zatrudnić kogoś już “obeznanego” niż kogoś świeżego.
Nie twierdzę, że znalezienie pracy jako instruktor jest niemożliwe - jednak jest ono bardzo, bardzo trudne.
Jakie jest optymalne rozwiązanie? Pracować “normalnie” i dorabiać sobie jako instruktor. Nabrać doświadczenia, nauczyć się pewnych rzeczy a potem szukać pracy instruktora na pełen etat.
Słowem podsumowania: Czy jest możliwe utrzymać się z pracy instruktora? Tak. Ale jest to bardzo trudne. Mamy coraz więcej instruktorów a ośrodków jeździeckich wcale nie przybywa. A może założyć swoją własną szkółkę? To też temat na inną notatkę    

Nat
Pozytywne nastawienie jako sukces

Pozytywne nastawienie jako sukces

Męczę konia :(
        Bardzo często nie mam ochoty wsiadać. I to nie wynika z niechęci do Dajany czy innego konia z mojej stajni ale zwyczajnie z lenistwa,braku motywacji. Odkąd właściciel stajni jak i koni, zaczął wspominać o sprzedaży Dajany jeszcze bardziej nie miałam ochoty wsiadać ma siwą,pracować z Doritą czy nawet przyjeżdżać do stajni! Kilka tygodni temu znalazłam się w punkcie z którego nie widziałam wyjścia.
        Plany szefa mimo iż były omawiane ze mną i mimo, iż zapewnił mnie, że w ciągu roku,dwóch Dajany nie sprzedamy nie wierzyłam mu. W sumie dalej nie wierzę. Nie polecam Wam chwili, w której dociera do Waszej świadomości, że koń dla którego zmieniliście stajnię,całe swoje życie,plany będzie w najbliższym czasie sprzedany( wbrew pozorom to nie dwa lata to nie tak dużo). Przepłakałam całą noc, rano obudziłam się z wielkimi worami pod oczami i spuchniętą twarzą. I właśnie ten widok w lustrze mnie przeraził. Serio, moje odbicie wstrząsnęło moją świadomością, która od razu krzyknęła ,,NIE!". Stwierdziłam, że muszę zrobić wszystko by przez te dwa lata móc zebrać pieniądze na budowę dwóch boksów padoku i placu. O owies, siano czy słomę się nie martwię bo mieszkam na wsi a mój tata to równie wielki pasjonat rolnictwa jak i koni.Wiem, że z samym wykupieniem Dority i Dajany nie będzie problemu jestem pewna, że rodzice mi pomogą( ile u mnie w domu już było planów by kupić konia!). Jednak o ile mogę na 100% ręczyć, że zdążę z Doritą to nie jestem taka pewna co do Dajany. Siwa ma już 14 lat, raka i powinna iść na emeryturę od rodzenia dzieci w tym roku. I tu właśnie pojawia się mały problem. Kto w ciągu roku da radę od zera przygotować wszystko pod konia?! Bogacz ;). Po długich kłótniach sama ze sobą stwierdziłam,że jeśli znajdzie się dla Dajany dobry dom, nawet w stajni rekreacyjnej lub do oprowadzanek to będę w stanie pogodzić się z myślą, że ją straciłam. Grunt by miała dobrze.
        ,,Okey Emilia kupisz Doritę i co dalej? Przecież ona musi miec towarzystwo!" Będzie miała, sąsiedzi mają kucyka. A co dalej ze mną? Przecież koń i jego utrzymanie to koszty a ja potrzebuję pieniędzy by się rozwijać. I tu właśnie wchodzi część motywująca: Spełnię swoje marzenie. Po prostu mam zamiar robić to co uwielbiam! Kocham patrzeć, jak moja praca z końmi przynosi efekty, wypatrywanie przeżuwania śliny podczas przyswajania przez nie wiedzy, gdy widzę, że brzydkie kaczątko powoli zmienia się w Konia prze duże,,K"!. Co jest moim marzeniem więc zapytacie? Ośrodek rehabilitacji i treningu koni. Koni, nie ludzi! Do ludzi nie mam takiej cierpliwości ;).
Jednak aby to wszystko osiągnąć muszę zacząć iść w tym kierunku. Zrobiłam już bardzo duży krok na przód idąc na studia Zootechniki. Doszkalam się na szkoleniach oraz regularnie jeżdżę pod okiem IDEALNEGO instruktora! Dużo wiedzy teoretycznej zbieram siedząc w domu i czytając książki a praktyka to sprawdzanie teorii w stajni. Staram się rozwijać także dla Was do czego od masy czasu zachęcam Natalię i ona również idzie do przodu! Zaczynam o tym wszystkim myśleć pozytywnie, wiedzę światełko w tunelu, które z każdą przeczytaną książką, z każdym szkoleniem, jazdą czy dniem powiększa się!
        Nikomu ale to NIKOMU nie życzę by obudził się z takiej ,,stop klatki"(bo tylko tak mogę nazwać mój sposób dążenia do realizacji celu) w momencie gdy zacznie tracić takiego pasożyta jak ja. Chcecie coś osiągnąć? Róbcie to co Was do tego przybliży.
      
     
Szkółki jeździeckie – czy takie złe jak je malują?

Szkółki jeździeckie – czy takie złe jak je malują?

Wiele osób uważa szkółki za największe zło jeździeckiego świata. Czy konie naprawdę są tam zaniedbywane? Pracują bez przerwy 8h dziennie?



Przeanalizujmy to.
Ludzie „siedzący” w koniach i jeździectwie dzielą się na dwie główne kategorie:
1. Koń jest największym przyjacielem. Dba o to, aby koń nie był przemęczony, był w jak najlepszej kondycji.
2. Konia traktuje jak maszynkę do zarabiania pieniędzy. Obwozi dziennie kilkanaście osób bez przerwy. Ma niedopasowany sprzęt, wędzidła itp.
Ale czy w każdej szkółce tak jest? Czy w każdej szkółce sprzęty są niedopasowane do koni? Czy w każdej szkółce kilka koni chodzi pod jednym siodłem? Czy z końmi szkółkowymi nie da się nic zrobić? Chodzą same w kółko na pamięć? Czy konie te są tak „zepsute” przez uczące się dzieci i nie da się od nich nic więcej wymagać?
Odpowiedź jest raczej klarowna: Nie!
Musimy pamiętać, że wybierając się do szkółki musi ona spełniać kilka zasad (o których pisałam w notce „Pierwsza jazda”).
Uwierzcie, że nie w każdej szkółce konie chodzą po kilka godzin dziennie. Są ośrodki, w których o konie właściciel dba bardziej niż o siebie 😊, w których konie chodzą max. 2h dziennie (a przyznajcie sami, że czasem wyjazd w teren trwa dłużej), mają dopasowane sprzęty. Właściciel po prostu o nie dba. A to, że konie w szkółkach są „popsute”? Cóż, koń uczący to koń profesor. To on uczy, a nie on jest uczony. A w momencie, kiedy wsiada na niego ktoś doświadczony potrafi on nagle robić „cuda wianki”. Niestety, o stwierdzenie „Ten koń jest zepsuty, nic się z nim nie da zrobić!” sięgają osoby same nie jeżdżące najlepiej. Polecam obejrzeć wywiad z Aleksandrą Lusiną, która mówi o tego typu przypadkach:

Poproście w takich chwilach instruktora, aby wsiadł na konia. I co, dalej nie działa? Jakoś trzeba się uczyć, a szkółka jest do tego najlepszym miejscem – oczywiście ta odpowiednia i należy o tym pamiętać!

Pierwsza jazda.

Dla wielu osób jest to długo wyczekiwany moment. I tutaj pojawia się problem! Jak mam się zachować? Co mam ubrać? Co ze sobą zabrać? Czy wypada wziąć jabłko jako nagrodę dla konia? Postaram się rozwiać większość z tych wątpliwości.
Stajnia.
Jak natrafiłeś/aś na wybraną stajnię? Czy polecił Ci ją ktoś, kto już tam jeździ? A może znalazłeś/aś ją w internecie? Pamiętaj, że jest kilka zasad, które powinny być przestrzegane w każdej stajni. Po pierwsze pamiętaj, że przy koniach nie krzyczymy, nie biegamy. Zachowujemy spokój i opanowanie. To instruktor wybiera Ci konia. Sama wiele razy słyszałam jak różne osoby wręcz nalegały instruktorowi, żeby pozwolił pojeździć na konkretnym koniu, ponieważ "ten jest ładniejszy". Ładniejszy nie oznacza bezpieczniejszy. Koń, na którym masz uczyć się jazdy musi być do tego przystosowany. Są to tzw. "konie profesorki" czyli konie już starsze, doświadczone, często po karierze sportowej (ale nie jest to regułą). Taki koń nie będzie reagował na różne dziwne pomysły adepta jeździectwa, czy to na zaburzenia równowagi czy pociągnięcie za wodzę. Pamiętaj, że twoje pierwsze jazdy głównie będą odbywać się na lonży. Instruktor jest od tego, żeby przekazać Ci swoją wiedzę i jak najlepiej potrafi "nauczyć Cię jeździć". Jeśli dostajesz konia, od razu wsiadasz i masz sam/a jeździć (broń Boże, jeśli jeszcze zakładają Ci ostrogi) - uciekaj! Nie jest to odpowiednie miejsce, do nauki.
Więc jak powinna wyglądać pierwsza jazda?
Instruktor przyprowadza Ci konia, przedstawia go. Następnie pokazuje Ci szczotki. Jakie są rodzaje, która do czego służy itd. Pokazuje jak czyścimy konia oraz pozwala Ci spróbować (oczywiście przy jego asyście). Następnie opisuje sprzęt, który zakłada (czaprak, siodło, wędzidło, ogłowie, wodze itd.). Być może będzie chciał, abyś to Ty spróbował/a konia ubrać. W takiej sytuacji się nie boimy, tylko słuchamy uważnie instruktora, który Ci pomoże . Później poprosi, abyś wsiadł/a na konia (oczywiście Ci przy tym pomoże). Następnie zacznie się już właściwa jazda, którą to instruktor dobiera do Ciebie. Pamiętaj, że pierwsze kilka jazd to będą głównie ćwiczenia na równowagę, które są bardzo istotne, ponieważ przyzwyczajają Cię do różnych sytuacji.
Okej, ale jak się ubrać na pierwszą jazdę?
Nie musisz mieć od razu całego sprzętu, czyli, np. bryczesów, sztybletów, czapsów itp. Najlepiej ubierz się w wygodne spodnie. Możesz ubrać, np. legginsy albo dresy. Unikaj jeansów, szczególnie tych wąskich. Jeśli chodzi o buty. Najlepiej na płaskiej podeszwie, bez protektora. Jeśli takich nie mamy, mogą być zwykłe adidasy jednak pamiętajmy, żeby przed wejściem na konia schować sznurówki. Błagam tylko. Nie ubierajcie gumiaków ani kozaków. Bynajmniej nie jest to “profesjonalne”, a będzie wam przeszkadzać w czasie jazdy . Jeżeli posiadasz długie skarpety (podkolanówki) to zalecam je ubrać. Będzie Ci wygodniej, ponieważ puśliska (paski, na których trzymają się strzemiona) nie będą przyszczypywać Twoich łydek. Co na górę? Przy obecnej pogodzie oczywiście kurtka. Należy jednak pamiętać, żeby była ona dopasowana do ciała, a nie o 2 rozmiary za duża . To samo tyczy się zwykłych t-shirtów. To, co masz na górze, nie może powiewać. Musi być dopasowane do ciała. Generalnie rzeczy wciągamy do spodni. Nie musisz od razu kupować kasku. Każda szkółka MUSI mieć w posiadaniu, chociaż kilka kasków. Jeśli nie posiada — nie jest to dobra szkoła. Pamiętaj. KASK ZAKŁADAMY ZAWSZE. Jeśli pozwalają jeździć bez kasków, co robimy? Uciekamy. Najlepiej by było jakby szkółka posiadała również kamizelki ochronne. Nie jest to konieczne, ale zobaczysz wtedy, że bezpieczeństwo jest u nich na pierwszym miejscu.
Na końcu swojej pierwszej jazdy (jeśli nikt nie będzie wsiadał na konia zaraz po Tobie) instruktor powinien pokazać Ci jak zdejmujemy sprzęt z konia. Później możesz zapytać czy możesz nakarmić konia jabłkiem czy innym przysmakiem. Jeśli koń nie ma żadnych przeciwwskazań — instruktor powinien się zgodzić .

Nat

Niezbędne rzeczy przy zakupie pierwszego konia

Niezbędne rzeczy przy kupnie konia.

Na pewno wiele razy zastanawialiście się jak przygotować się na nowego członka rodziny jakim jest koń.
Zakładając, że wybrany wierzchowiec jest już w 100% wybrany i wiecie, że jest to „ten jedyny” przekażę wam dzisiaj co powinniście kupić.

Po pierwsze, rzeczy które należy mieć przed zakupem konia.

1.       Szczotki
Na rynku mamy wiele rodzajów zestawów szczotek. Przedstawiam wam te niezbędne, bardzo dobre jakościowo:

  • Szczotka do sierści
  •  Zgrzebło
  • Kopystka
  • Szczotka do grzywy i ogona
  • Torba, bo gdzieś te szczotki trzeba trzymać :)

2.       Kantar i uwiąz
Czasem zdarza się, że podczas pakowania konia do przyczepy odsadzi się on zrywając kantar czy uwiąz. W takim wypadku należy mieć co najmniej jeden dodatkowy. Jeśli nie wiecie, jaki rozmiar kantara nosi wasz przyszły koń, zapytajcie właściciela. Możecie spróbować kupić taki „w ciemno” wtedy najlepiej dobrać rozmiar większy (jeśli zastanawiacie się między COB a FULL wybierzcie FULL), łatwiej w razie potrzeby kantar zmniejszyć niż za mały zwiększyć.

  • Kantar
  • Uwiąz z bezpiecznym karabińczykiem
  • Uwiąz ze zwykłym karabińczykiem

3.       Czapraki i podkładki
Tutaj raczej nie ma znaczenia rozmiar. Kierujemy się jedynie zasadą: kucyk=PONY, koń=FULL. No i oczywiście dobieramy rodzaj pod swoje preferencje :)
Podkładki zapewniają dodatkową amortyzację.

  • Czaprak
  • Podkładka

4.       Strzemiona i puśliska
Są to rzeczy, które dopasowujecie pod siebie. Długość puślisk i wielkość strzemion dopasowujemy do swoich preferencji.

  • Strzemiona
  • Puśliska

5.       Apteczka
W której znajdą się rzeczy pierwszej pomocy i dla jeźdźca i dla konia. Bandaże, gaziki czy chociażby woda utleniona wbrew pozorom są niezbędne. W stajni wystarczy taka samochodowa, do której dorzucicie m.in.:

  • Bandaże samoprzylepne
  • Spray antybakteryjny z aluminium


6.       Podstawowa pasza i suplementy

  • Musli
  • Witaminy
  • Wzmocnienie układu odpornościowego
7.       Pielęgnacja

  • Odżywka do grzywy i ogona
  • Szampon
  • Balsam do kopyt
  • Płyn do strzałek zapobiegający gniciu
  • Preparat chłodząco-rozgrzewający

8.       Wyposażenie stajni

  • Przenośny żłób
  • Wiadro
  • Siatka na siano
  • Miarka do paszy
  • Zestaw do sprzątania


Po drugie, rzeczy które kupujemy już po zakupie konia.

1.       Siodło
Czasem bywa tak, że sprzedający „dorzucają” do konia siodło, w którym chodził i było do niego dopasowane. Jednak jeśli takiej sytuacji nie uświadczycie możecie dopytać o szczegóły siodła tj. rozmiar łęku. A najlepiej jakby siodło dopasowała osoba, która zajmuje się tym zawodowo. Jeśli kupujecie konia do celów sportowych wtedy dobieracie siodło analogicznie do dyscypliny, jeśli koń ma być użytkowany rekreacyjnie wystarczy siodło wszechstonne. Na takim siodle zrobicie podstawowy trening ujeżdżeniowy jak i skoczycie niewielkie przeszkody.

  • Siodło

2.       Popręg

  • Popręg

3.       Kompletne ogłowie + wędzidło
Podobnie jak w przypadku kantara. Dopytajcie jaki rozmiar ogłowia i wędzidła nosi koń. Nie ma sensu kupować go zawczasu, ponieważ źle dopasowane ogłowie wyrządzi więcej szkody niż źle dopasowany kantar.

  • Ogłowie
  • Wędzidło


4.       Ochraniacze
Wychodzę z założenia, że ochraniacze „lepiej mieć niż nie mieć”. Dodatkowa ochrona zawsze jest wskazana.

5.       Derki
Jeśli koń jest golony i jest potrzeba derkowania.

  • Derka polarowa

Jeśli planujecie wyjazdy w teren, zadbajcie o swoje bezpieczeństwo. Szczególnie w taką porę roku jaką mamy obecnie.

  • Derka odblaskowa



Wiadomo, z czasem dokupujemy dużo rzeczy ale przekazałam wam dzisiaj, niezbędne rzeczy przy zakupie pierwszego konia :)

Wszystkie rzeczy zaprezentowane w tym artykule dostępne są w Sklepie Jeździeckim W Siodle! Po prostu kliknijcie na nazwę danej rzeczy pod zdjęciem :)
Pamiętajcie, że z kodem START otrzymacie -10% na pierwsze zmówienie* (warunkiem jest rejestracja w sklepie)!
*za wyjątkiem kategorii 24H, Kolekcje, Pasze i suplementy

Nat

Pierwsze zawody od A do Z

Pierwsze zawody.
Załóżmy sytuację kiedy Twój trener mówi Ci magiczne zdanie „To już czas pojechać Twoje pierwsze zawody”, co czujesz? Szczęście, ekscytację ale też niepokój i lekki strach. To normalne!
Może zacznę od przygotowania, potem przejdziemy po kolei co i jak na zawodach, jak to wszystko wygląda „od kuchni”.
Kiedy Twój trener uzna Cię za gotowego należy wzmóc treningi. Jeśli do zawodów został tydzień, najlepiej pojechać 2 treningi skokowe jeden niższy i drugi w wysokości jaką będziesz jechać.
Ważna rzecz, nie jeżdżąc dobrze treningowo parkurów 80 cm nie pchamy się na klasę LL. To samo dotyczy innych klas. Nie czując parkurów metrowych nie jeździmy L klasy itd. Ja wiem, ambicja podpowiada aby jeździć coraz wyżej ale doświadczenie na niższych samo się nie zdobędzie ;). Jeśli wybierasz się na swoje pierwsze zawody najlepiej pojechać klasę mini LL, to da Ci zapoznanie z zawodami, a nie będziesz się stresować, że LL wygląda jak L, bo kiedy z 80 cm robi się nagle 90 cm to jest spora różnica (z doświadczenia mówię, że organizatorzy lubią podnosić przeszkody :)).
Okej, załóżmy że jesteś odpowiednio przygotowany, jeździsz dobrze i płynnie parkury.
Zajmijmy się przygotowaniami.
Po pierwsze, należy zapewnić transport na miejsce zawodów. Jeśli konia udostępnia Ci trener to po jego stronie powinien leżeć transport jak i wszystkie szczepienia w paszporcie itp. Najlepiej zapytaj, czy trener wszystko ogarnie z koniem i poproś aby przy okazji poinstruował Cię co będzie robił. Ale jeśli jedziesz ze swoim koniem najlepiej również poproś trenera (opcjonalnie weterynarza), aby przekazał Ci wszelkie niezbędne informacje dotyczące, np. szczepień
Po drugie, zajmijmy się Tobą.

Co musisz mieć?
1. Będąc osobą niepełnoletnią należy mieć zgodę rodzica, najlepiej napisać taką w domu przed zawodami, nie zawsze wystarczy zgoda słowna u sędziów.
2. Od 2018 roku weszły nowe przepisy dotyczące ZT (Zawodów Towarzyskich) i trzeba mieć zaświadczenie od lekarza medycyny sportowej o możliwości startu w zawodach oraz ubezpieczenie NW.
3. Odpowiedni strój.
Strój na zawody to strój galowy. Czasem na ZT organizatorzy zgadzają się jechać w stroju treningowym jednak, szczerze mówiąc, jest to bardzo rzadkie.
Co więc składa się na strój galowy?

4. Paszport konia ze wszystkimi szczepieniami


  •   Idąc od dołu, przede wszystkim długie buty czyli oficerki lub sztyblety ze sztylpami. Nie można jechać w skarpetach, łydka musi być czymś przykryta.
  • Bryczesy. Bryczesy konkursowe to bryczesy białe. Mogą być z szarym lub czarnym lejem.

  • Kolejną rzeczą jest koszula konkursowa ze stójką. Może być biała lub kolorowa, ważne aby stójka miała kolor biały.

  • Rajtrok/frak. Czyli coś w rodzaju marynarki.

  • Na głowie oczywiście kask :)

Mając wszystkie rzeczy możemy wysłać zgłoszenie.
Zakładamy, że to trener wybrał wam miejsce. Poproście go o podesłanie (np. na e-mail) tzw. „propozycji”, jest to dokument (najczęściej w formie pliku PDF) zawierający wszystkie niezbędne informacje dotyczące zawodów, tj. godzina rozpoczęcia, rozgrywane klasy i koszty.
Najczęściej zgłoszenie wysyłamy mailowo lub poprzez stronę internetową.
Co takie zgłoszenie powinno zawierać?
  1. Twoje dane: imię, nazwisko, data urodzenia, telefon kontaktowy (w przypadku niepełnoletności do rodzica), klub jaki reprezentujecie
  2. Dane konia: imię, rok urodzenia, rasę, maść, imię i nazwisko właściciela, nr paszportu. Jeśli nie znacie tych informacji, poproście trenera o pomoc
  3.  Jakie klasy będziecie jechać: mini LL, LL, L itd.
Listy startowe publikowane są zazwyczaj na dzień przed zawodami. W propozycjach często jest podawana strona internetowa gdzie możecie ją sprawdzić. Jeśli pomimo wysłania zgłoszenia nie ma Twojego nazwiska na liście startowej zadzwoń do organizatora, to też są tylko ludzie i mogą coś przeoczyć, nie denerwuj się :).

Oto moja lista, którą zawsze mam ze sobą kiedy jadę na zawody, pozwala mi ona być dobrze zorganizowaną i pewną, że o niczym nie zapomnę, a przed wyjazdem wszystko odznaczam „ptaszkiem”, oczywiście modyfikujecie według własnych potrzeb :):
  1. Siodło (popręg, strzemiona, puśliska)
  2. Czaprak
  3. Podkładka
  4. Ogłowie (wędzidło, wodze)
  5. Ochraniacze
  6. Napierśnik
  7. Kantar x2
  8. Uwiąz x2
  9. Szczotki
  10. Palcat
  11. Wiadro
  12. Siano
  13. Paszport konia
  14. Bryczesy
  15. Koszula
  16. Frak
  17. Rękawiczki
  18. Oficerki/sztylblety + sztylpy
  19. Ostrogi
  20. Kask (oraz opcjonalnie kamizelka ochronna)
  21. Dokumenty (np. dowód osobisty lub legitymacja)
  22. Woda (zarówno dla Ciebie jak i dla konia)

To są moje must-have na zawodach. Sprawdźcie przed wyjazdem wszystko, czy siodło ma wpięte strzemiona, czy ogłowie ma wodze itd. W całym stresie bardzo łatwo jest zapomnieć o oczywistych rzeczach, a sama pożyczałam znajomym sprzęt, bo zapomnieli ;).
I jedna ważna rzecz. Jeśli, np. ogłowie jest naderwane i mówicie „aa, wytrzyma jedne zawody” to na pewno nie wytrzyma, lepiej je wymienić wcześniej ;).

Okej, przyszedł dzień zawodów.
Przede wszystkim na miejsce dojeżdżamy na co najmniej godzinę przed rozpoczęciem, to pozwoli na dokładne zapoznanie się z terenem, przygotowanie i rozprężenie konia.
Moja rada: wyczyść konia w stajni, przed wyjazdem a na terenie zawodów tylko go przeczyść przez założeniem sprzętu, to oszczędza naprawdę dużo czasu.
Po dojechaniu na miejsce, wypakowaniu koni i oględzinach, czy w transporcie żaden nie zahaczył gdzieś nogą itd. Idziemy do sędziów (jeśli nie jesteś pełnoletni idź z rodzicem) z paszportem konia. Przedstawiamy się, mówimy jakie klasy jedziemy, okazujemy paszport, opłacamy start, dostajemy nr startowy i idziemy się przygotowywać.
Czyścimy konia, siodłamy i zaczynamy się rozprężać jeśli nasz konkurs zaczyna się pierwszy. Robimy to tak, jak na zwykłym treningu czyli słuchamy trenera :). Pamiętaj, że rozprężalnia też ma swoje przepisy i trzeba ich przestrzegać, np. mijamy się lewymi stronami, informujemy innych zawodników o tym co robimy, np. najeżdżając na stacjonatę wato krzyknąć „Stacjonata!” itd.
 Przed startem pierwszej pary jeźdźcy są proszeni na parkur (bez koni!) w celu obejrzenia go. To jest czas na zapamiętanie parkuru (pamiętaj, przeszkody są numerowane!), obejrzenie go i przeanalizowanie przejazdu z trenerem. Po tym czasie wracamy na konia, kontynuujemy rozprężenie i czekamy na start.
Po wywołaniu Twojego nazwiska przez sędziego wjeżdżamy na parkur, kłaniamy się i zaczynamy skakać. Pamiętaj, żeby się nie stresować. Traktuj swój przejazd jak trening :). Po przejechaniu parkuru, wracamy na rozprężalnię, chwilę kłusujemy a następnie stępujemy do zakończenia konkursu. Zazwyczaj do rundy honorowej proszonych jest 25% jeźdźców, którzy brali udział w danej klasie. Jeśli jesteś jednym z nich, wjeżdżasz z powrotem na parkur i ustawiasz się w szeregu razem z innymi końmi. Po udekorowaniu zawodników przechodzimy do kilku kółek galopem po ścianach parkuru, to jest ostatni raz kiedy prezentujemy się publiczności, po zjechaniu z parkuru należy występować porządnie konia, odebrać nagrody jeśli takowe są do odebrania, zapakować się do transportu i wracać do domu :).

I co, taki „diabeł straszny jak go malują”? :)
Powodzenia na zawodach!
Nat


Wszystkie niezbędne rzeczy potrzebne na zawody, zarówno dla konia jak i jeźdźca znajdziecie w sklepie jeździeckim www.wsiodle.com.pl !
Copyright © 2014 Jak Kochać To Tylko Konie , Blogger